Forum

Co oznacza „Ktoś zaakceptował twoją prośbę” na FB?

h

hajime

Oryginalny plakat
23 lipca 2007 r.
  • 28 września 2016
Witam, wysłałem wiadomość na FB z pytaniem do dwóch poznanych w szkole dziewczyn. W obu przypadkach otrzymałem informację „(imię i nazwisko osoby) zaakceptowała twoją prośbę”. Co to znaczy? Nie odpowiedzieli na moje pytanie.

Sceptyczniepisz się

macrumors Bluszczowy Most
29 lipca 2008 r.


Daleki horyzont
  • 29 września 2016 r.
Myślę (i to jest czasownik, którego używam, ponieważ sam nie jestem na FaceBooku), że oznacza to, że wierzą – lub decydują się wierzyć – że życzyłeś im „zaakceptowania” cię jako „przyjaciela” na swoich kontach FB.

Jednakże, jeśli szukasz wyjaśnienia czegoś bardziej szczegółowego, o co mogłeś poprosić – na przykład konkretne prośby – cóż, prawdopodobnie będzie to wymagało większej komunikacji.

D.T.

15 września 2011 r.
Plaża Vilano, Floryda
  • 29 września 2016 r.
Kiedy wysyłasz wiadomość do kogoś, kto nie jest przyjacielem, musi zaakceptować wiadomość, a ty otrzymasz powiadomienie. Nie muszą koniecznie wpisywać odpowiedzi. Ma to na celu zapobieganie niechcianym wiadomościom i/lub przeglądowi nadawcy itp.

To coś innego niż prośba znajomego / akceptacja.

ćwierkać

24 stycznia 2012 r.
  • 29 września 2016 r.
Ja też niedawno zacząłem korzystać z FB i to też było dla mnie dziwne. Został już zaproszony przez „przyjaciela” (koleś, z którym gram w piłkę nożną) do grupy i wyślij mu później krótkie pytanie przez FB/messengera i otrzymał tylko odpowiedź „Zaakceptował twoją prośbę” bez dalszej odpowiedzi..

W innej sprawie: FB już mi denerwuje. Reakcje:Sceptyczniepisz się

D.T.

15 września 2011 r.
Plaża Vilano, Floryda
  • 29 września 2016 r.
Twietee powiedział: Ja też niedawno zacząłem korzystać z FB i też uznałem to za dziwne. Został już zaproszony przez „przyjaciela” (koleś, z którym gram w piłkę nożną) do grupy i wyślij mu później krótkie pytanie przez FB/messengera i otrzymał tylko odpowiedź „Zaakceptował twoją prośbę” bez dalszej odpowiedzi..

W innej sprawie: FB już mi denerwuje. Reakcje:997440, Badagri, Scepticalscribe i 1 inna osoba

Sceptyczniepisz się

macrumors Bluszczowy Most
29 lipca 2008 r.
Daleki horyzont
  • 29 września 2016 r.
Twietee powiedział: W innej sprawie: FB już działa mi na nerwy. Reakcje:ćwierkać

monokakata

8 maja 2008
Itaka, Nowy Jork
  • 29 września 2016 r.
Scepticalscribe powiedział: Sporo naszych lokalnych pracowników w różnych krajach, w których pracowałem w ostatnich latach, to entuzjaści Facebooka.

No cóż, często są dość młodzi - od późnych lat dwudziestych do połowy/późnych trzydziestych - i są kompletnie zdumieni tym, że „nie jestem na FB”, że tak naprawdę nie mogę tego znieść, nie widzę powodu, żeby do niego dołączyć , i wolą nie używać go, gdy utrzymujemy z nimi kontakt po zakończeniu wspólnej pracy.
Dostałem się na FB 5 czy 6 lat temu. Jeżdżę tam iz powrotem pod względem czasu, który tam spędzam. Gdybym z powrotem mieszkał w dużym mieście z wieloma przyjaciółmi, nie byłoby to dla mnie ważne. Ale kiedy wyprowadziłem się na Pacyfik, by ponownie zamieszkać w domu z dzieciństwa, FB okazało się bardzo pomocne zarówno w utrzymywaniu kontaktów ze starymi przyjaciółmi (ta cholerna 6 godzinna różnica czasu zabija rozmowy telefoniczne pod wpływem na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych) oraz w tworzeniu nowych na Hawajach poprzez grupy koligacji.

Ale najlepsze jest to, że mam dziesiątki młodych przyjaciół, którzy są wnukami ludzi, z którymi byłem blisko na odległej wyspie na południowym Pacyfiku. Ich dziadkowie nie są na FB, ale dzieci są, a ja mam wśród nich wielu przyjaciół. Nie tak dawno wydarzyło się coś, o czym mogłem tylko pomarzyć nawet dekadę temu – jedno z dzieci było w wiosce, mojej wiosce, i miało łączność, a w czasie rzeczywistym wymienialiśmy się z jednym z moich najlepszych starych przyjaciół zdjęciami . To było ekscytujące.
Reakcje:Sceptyczniepisz się

Sceptyczniepisz się

macrumors Bluszczowy Most
29 lipca 2008 r.
Daleki horyzont
  • 29 września 2016 r.
monokakata powiedział: dostałem się na FB 5 lub 6 lat temu. Jeżdżę tam iz powrotem pod względem czasu, który tam spędzam. Gdybym z powrotem mieszkał w dużym mieście z wieloma przyjaciółmi, nie byłoby to dla mnie ważne. Ale kiedy wyprowadziłem się na Pacyfik, by ponownie zamieszkać w domu z dzieciństwa, FB okazało się bardzo pomocne zarówno w utrzymywaniu kontaktów ze starymi przyjaciółmi (ta cholerna różnica czasu o 6 godzin zabija rozmowy telefoniczne pod wpływem na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych) oraz w tworzeniu nowych na Hawajach poprzez grupy koligacji.

Ale najlepsze jest to, że mam dziesiątki młodych przyjaciół, którzy są wnukami ludzi, z którymi byłem blisko na odległej wyspie na południowym Pacyfiku. Ich dziadkowie nie są na FB, ale dzieci są, a ja mam wśród nich wielu przyjaciół. Nie tak dawno wydarzyło się coś, o czym mogłem tylko pomarzyć nawet dekadę temu – jedno z dzieci było w wiosce, mojej wiosce, i miało łączność, a w czasie rzeczywistym wymienialiśmy się z jednym z moich najlepszych starych przyjaciół zdjęciami . To było ekscytujące.

Tak, te – lub podobne – argumenty zostały mi wysunięte, ale Facebook wciąż mnie oziębia. Gorzko i lodowato zimno, jeśli prawdę powiedziawszy. Po prostu tego nie rozumiem, a gorliwość tych, którzy wychwalają jej niezliczone zalety, nie tylko mnie nie porusza, ale czasami wydaje mi się nieco niepokojąca.

Poza tym korzystam z poczty e-mail i jestem na LinkedIn (którego używam wyłącznie w celach zawodowych) i Twitterze. I jestem tutaj, o wiele częściej, niż kiedykolwiek bym się spodziewał, kiedy dołączyłem do forum.

AlergiaDoc

17 kwi 2013
Utah, Stany Zjednoczone
  • 29 września 2016 r.
Twietee powiedział: W innej sprawie: FB już działa mi na nerwy. Reakcje:ćwierkać m

mbpowner

19 sierpnia 2016
  • 29 września 2016 r.
D.T. powiedział: Kiedy wysyłasz wiadomość do kogoś, kto nie jest przyjacielem, musi zaakceptować wiadomość, a ty otrzymasz powiadomienie. Nie muszą koniecznie wpisywać odpowiedzi. Ma to na celu zapobieganie niechcianym wiadomościom i/lub przeglądowi nadawcy itp.

To coś innego niż prośba znajomego / akceptacja.
Dzięki za wyjaśnienie tego ! Ja sam byłem tak zdezorientowany~ b

badagri

do
9 sierpnia 2012
Wielka Brytania
  • 29 września 2016 r.
Scepticalscribe powiedział: Sporo naszych lokalnych pracowników w różnych krajach, w których pracowałem w ostatnich latach, to entuzjaści Facebooka.

No cóż, często są dość młodzi - od późnych lat dwudziestych do połowy/późnych trzydziestek - i są kompletnie zdumieni tym, że „nie jestem na FB”, że tak naprawdę nie mogę tego znieść, nie widzę powodu, żeby do niego dołączyć i wolą nie używać go, gdy utrzymujemy z nimi kontakt po zakończeniu wspólnej pracy.


Naprawdę nie rozumiem Facebooka, dobrze wiem przede wszystkim jak to działa. To, czego nie rozumiem, to to, jak wygląda na to, że tak wielu zagubionych ludzi lub nie zdaję sobie sprawy, że są zagubieni, zależy wyłącznie od tego. Oprócz tego, że słyszałem wszystkie te historie o depresji, które powstały z tego powodu z tak wieloma kobietami.
Reakcje:Sceptyczniepisz się

CMore515

27 września 2015 r.
Des Moines, IA
  • 29 września 2016 r.
D.T. powiedział: Kiedy wysyłasz wiadomość do kogoś, kto nie jest przyjacielem, musi zaakceptować wiadomość, a ty otrzymasz powiadomienie. Nie muszą koniecznie wpisywać odpowiedzi. Ma to na celu zapobieganie niechcianym wiadomościom i/lub przeglądowi nadawcy itp.

To coś innego niż prośba znajomego / akceptacja.

Ten.

ćwierkać

24 stycznia 2012 r.
  • 30 września 2016 r.
Sceptycyzm powiedział: Cóż, często są dość młodzi - od późnych lat dwudziestych do połowy/późnych trzydziestych - i są całkowicie zdumieni faktem, że „nie jestem na FB”, że tak naprawdę nie mogę tego znieść, nie widzę powodu dołączyć do niej i wolą nie korzystać z niej, pozostając z nimi w kontakcie po zakończeniu wspólnej pracy.

Wiem, co masz na myśli i z jakiegoś powodu z jakiegoś powodu byłam obojętna na to przez wiele lat – po prostu zaczęłam od tego, ponieważ był to jedyny sposób na zorganizowanie hobbystycznej grupy piłkarskiej w dogodny sposób.

Używam go głównie jako książki adresowej - jest to dosłownie jedyny sposób, aby ponownie skontaktować się z dawno zapomnianymi znajomymi, z którymi byłem wcześniej bardzo blisko (żadne inne adresy, e-maile, tel./ dużo minęły lata) - i po tylu latach miło jest prowadzić miłą pogawędkę za pośrednictwem tej aplikacji komunikatora (jedyna rzecz, której naprawdę używam tbh). Reakcje:Sceptyczniepisz się

Sceptyczniepisz się

macrumors Bluszczowy Most
29 lipca 2008 r.
Daleki horyzont
  • 30 września 2016 r.
Badagri powiedział: Naprawdę nie rozumiem Facebooka, dobrze wiem przede wszystkim, jak to działa. To, czego nie rozumiem, to to, jak wygląda na to, że tak wielu zagubionych ludzi lub nie zdaję sobie sprawy, że są zagubieni, zależy wyłącznie od tego. Oprócz tego, że słyszałem wszystkie te historie o depresji, które powstały z tego powodu z tak wieloma kobietami.

Tak, czytałem o tym i uważam to za głęboko niepokojące.

Podejrzewam, że dzieje się tak dlatego, że Facebook jest pomyślany przede wszystkim jako medium wizualne – a kobiety są w takich kontekstach oceniane bardzo bezlitośnie.

Osobiście nie dbam zbytnio o taki świat, w którym każdy Twój posiłek lub czynność można sfotografować, a następnie przesłać, za - lub gorzej - bez - pozwolenia, aby świat mógł je zobaczyć.

Bardzo niepokoi mnie świat, w którym ciężko wywalczone granice prywatności są tak niedbale odrzucane, podczas gdy sama idea przestrzeni osobistej jest kwestionowana i bez wysiłku erodowana.

Co więcej, Facebook i jego podobny i szerszy świat otworzył i umożliwił całą ideę ohydnych rzeczy, takich jak „porno zemsty”. To coś, co uważam za całkowicie odrażające i odrażające, a nie tylko jako głębokie naruszenie osobistych granic. Ale poczucie uprzywilejowania tych, którzy dokonują takich działań, demonstrując groteskowo lekceważące - jak ma to być zamierzone - przekraczanie granic, przyzwoitości i prywatności w tak strasznie intymny sposób, jest czymś, z czym jestem głęboko niekomfortowy.

Rzeczywiście, sam pomysł, że taki obszar życia – głęboko intymna, prywatna i osobista przestrzeń – powinien być uważany za coś, co można „skonsumować” i oceniać przez innych w Internecie, jest czymś, co wydaje mi się odrażające.

I myślę, że Facebook (i jemu podobni) dąży do erozji przestrzeni osobistej i prywatnej oraz uczynienia rzeczy z życia prywatnego czymś do publicznej konsumpcji.

Pamiętaj, nigdy nie rozumiałem tego szalonego pragnienia „dzielenia się” rzeczami; lub, oceniając siebie po tym, ilu masz „przyjaciół”, upiorną formę potwierdzania, która wydaje się być skierowana bezpośrednio do niepewnych nastoletnich dziewcząt.

twietee powiedział: Wiem, co masz na myśli, a ja z jakiegoś powodu nie lubiłem tego od wielu lat – po prostu zacząłem od tego, ponieważ był to jedyny sposób na zorganizowanie hobbystycznej grupy piłkarskiej w dogodny sposób.

Używam go głównie jako książki adresowej - jest to dosłownie jedyny sposób, aby ponownie skontaktować się z dawno zapomnianymi znajomymi, z którymi byłem wcześniej bardzo blisko (żadne inne adresy, e-maile, tel./ dużo minęły lata) - i po tylu latach miło jest prowadzić miłą pogawędkę za pośrednictwem tej aplikacji komunikatora (jedyna rzecz, której naprawdę używam tbh).

Nie jestem pewien, czy to z powodu moich przyjaciół w szczególności, czy też że ekstremalny szum na fb ucichł od dłuższego czasu, ale nie widzę tego rodzaju spamu obrazkowego dla wszystkich przy śniadaniu/obiadzie/kolacji, które wyobrażałem sobie wcześniej.

Co jest miłe, to niektóre zalecenia lub uwagi innych, o których inaczej bym nie wiedział. Teraz jadę do Zurychu w przyszłym tygodniu z powodu genialnego wykładu i to będzie tego warte.



Hahaha, nie miałbym nic przeciwko kilku zmianom. Ale widzę, że robi się też bardziej irytujący niż przyjemny.

Uczciwy komentarz, ale myślę, że nadal będę go omijać bardzo szerokim łukiem.